Ej, weźcie, jak się nazywa ta piosenka; relax, don’t do it, tantarantantantantan…?
Żyję w Matriksie.
Wiem to na pewno.
Czytam sobie stronę Perez Hilton, na której najczęściej są newsy o Lindsay Lohan, Nicole Richie, Madonnie i ciąży Angeliny Jolie. Ale między rewelacją o szerokich spodniach Nicole a skurczami Angeliny zawsze znajdę coś ciekawego, jak na przykład młodzież oślepła od dyskotekowych świateł (widzisz, po co chodzić na balety? ;d). I jak już wspominałam, ostatnio jestem obesrana ze Slashem grającym na gitarze (wiecie, po prostu), wchodzę na tą sweet stronę Perez Hilton i między Lindsay a czarnoskórym synkiem Madonnym widzę news o Slashu, który był pierwszym od pół roku (śmię tak sądzić, bo od pół roku czasu codziennie odwiedzam tą stronę i nic).
Słucham sobie Courtney Love ku nieuciesze J. która jak ja mówię “zapodam bita” ona mówi “tylko nie Hole” (czyt. hole, nie hołl). Wchodzę sobie na stronę http://www.teksty.org, żeby zobaczyć tekst do mojej od 10 minut ulubionej piosenki Foo Fighters – Exhausted, a tam widzę, że pod rubryczką “Ostatnio dodane teksty”, milion tekstów Courtney Love. Ciekawe, że jak na tej stronie zawsze figurowało 5 tekstów, nagle pojawiło się jakieś kolejne milion i to wtedy, kiedy ja postanowiłam wejść na tą dawno nieodwiedzaną stronę.
Czytam sobie dobre fazy o śmierci Jima Morrisona.
(-Ja: No bo go w ogóle w wannie znaleźli.
-J: Fajny mam lakier? *podsuwa mi rękę pod ryj*
-Ja: I patrzą, a on nie żyje!)
Oglądam wieczorem VH1, balsamuję sobie nogi, a tam piosenka The Doors. A przed chwilą leciał jakiś denny animowany teledysk do dziecięcej piosenki typu Schappi czy tam Holly Dolly, wiecie o co chodzi.
Takie i milion innych sytuacji zdarza mi się nagminnie, dajcie spokój.
Nagminnie.