Od jakiegoś czasu mam ten kompletnie idiotyczny problem z serii “co z sobą począć”. Każdy kolejny konfliktowy epizod mojej zajebistej telenoweli ma miejsce każdego pieprzonego dnia, zaraz jak wstanę, gdy bładzę wkółko po sześciu metrowym placyku na środku mojego apartamentu z widokiem na skrzyżowanie zwanego przedpokojem lub – ażeby brzmiało bardziej dostojnie – holem. Potem zachowując się jak destrukcyjne dziecko cywilizacji, zasiadam przed telewizorem lub komputerem, marnując czas i głupio tłumacząc sobie, że przecież muszę przeczytać informacje. Newsy. Przecież nie mogę włożyć portek na dupę i chociażby wyjść na świeże powietrze bez zobaczenia Angeliny w szpitalu tuż po porodzie, c’mon, bitchez
Gdy w akcie rozpaczy postanowiłam obejrzeć dzisiaj lokalną telewizje, którzy tytułują się TVŚ, zapewne na cześć narodowego królestwa telewizyjnego TVN, ujrzałam denny wywiad z dziewczynką rok ode mnie starsza, która zbiera lokalne i regionalne laury za proste włosy i przysparzający kompleksów uśmiech, Miss Miedwia 2008. (Tu pytanie; Łot de fak is Miedwie) Gdy dowiedziałam sie, że opasły raczej odpychający lokalny Obieżyświat Szalony Reporter w prochowcu jest gejem (nie, nie powiedział tego na wizji), pomyślałam sobie ni mniej, ni więcej tylko dżizyz. I w ten głupawy sposób wykrzywiłam usta, wiecie, cecha mojej mimiki.
Żyjemy w rewolucyjnych czasach.
Zdecydowanie.
Absurd za absurdem, absurd absurdem pogania.
Rewolucją, którą mam na myśli jest to jak powoli i łagodnie jesteśmy oswajani z tematem homoseksualizmu. Jest on nam podawany niczym kubeczek ciepłego mleczka wieczorem przez mamusię, gdy w ciepłej piżamce z froty przeżywamy pierwsze bóle menstruacyjne.
Znane osobistości postrzegane przez pryzmat pod tytułem “Ten, (tu wstaw imię), nno, nno” przyznają się do (współ)życia z osobą tej samej płci, w telewizji słyszymy coś o protestach Kościoła przeciw niewiadomoczemu, w naszym ulubionym serialu oglądamy półminutową romantyczną scenę pomiędzy dwoma mężczyznami, w letnich katalogach mody męskiej widzimy japonki na nogach niemalże każdego modela, za wyjątkiem ujęć w garniturze, młode dziewczyny twierdzą, że są biseksualne, młode dziewczyny macają biust innych młodych dziewczyn, młode dziewczyny całują się z pieprzonym języczkiem z innymi dziewczynami – nie nazywaj mnie w tym punkcie konserwatywną, na marginesie pragnę nadmienić, iż nie wiadomo jak przyjemne i rozkoszne i romantyczne i w ogóle byłoby całowanie się z języczkiem (wszystko, ażeby nie “lizanie się” – liżą to się koty), to jest to i tak dość obleśna czynność, patrząc z perspektywy osoby trzeciej.
Dosyć ciężko jest mi przytoczyć jakiś przykład podobnej podświadomej rewolucji sprzed – powiedzmy – dwudziestu lat, bo mnie po prostu fakin’ nie było na świecie, ale po skonsultowaniu z pewnymi osobami, myślę, że podobnie było z depilowaniem pach.
Pach! Pach, bęc, depilujemy pachy!
W moim wyobrażeniu nastolatki w latach osiemdziesiątych, czyli urodzone w latach sześćdziesiątych, były kawałami bab z długimi warkoczami związany frotowymi gumkami do włosów, kwiecistymi sukienkami szytymi na miarę i nieogolonymi pachami. Bynajmniej nie wyobrażam sobie wiejskiej dziewczyny, której wakacyjnym zajęciem było hakanie buraków, wydającej drobne na żyletki, bo podważam istnienie maszynek…
Golić sobie pachy żyletką.
you are so right friend, boho chic is a tendencie for a while, but is totally back now…more in than ever!!>>and i am loving it!>>a kiss!!
LikeLike
Miedwie to jezioro koło Stargardu SZcz. ;p >>poza tym… co do rewolucji i wielkich “bum’ów” w naszym społeczeństwie się zgadzam. no, przecież.
LikeLike