Najlepszym antidotum na dni pod tytułem “nic-mi-się-nie-chce-głupio-wyglądam-Boże-pada-deszcz-jestem-głodna-chcę-się-jak-najszybciej-znaleźć-w-domu-mam-syfa-na-brodzie” jest spędzenie wieczoru w ołwersajzd koszuli mojego taty i drzemka w gorącej wodzie około dwunastej. DWUNASTA w nocy to już, jak to się mówi, daleko w las – jak dla mnie.
Postanowiłam zlekceważyć widmo czyhającej na mnie odpowiedzi ustnej z fizyki i oglądałam sobie trzeci raz “Factory Girl”, pochłaniając lirt kakao i dwa rogale z kremem czekoladowym, aby wydalić zły humor, wszystkie troski, smutki, negatywne kłębki emocji, złe słowa, wredne wypowiedzi, chamstwo, kłamstwo i obłudę w postaci jednej, wielkiej, brązowej… Z unoszącym się odorem rodem z kanalizacji.
Niesamowicie usatysfakcjonowana i zadowolona spędzam całe popołudnia i wieczory w moim własnym pokoju, gdzie mi się nareszcie podoba i gdzie się nareszcie dobrze czuję.
Z dwoma bordowymi ścianami… Nie, czekaj, jak się nazywał ten odcień…? Mus jagodowy.
Analogicznie abstrachując, moim ulubionym dżemem powinien być ten czekodżem (czy jakkolwiek inaczej go tam zwano), gdzie jagody mieszały się z czekoladą, maliny z czekoladą, trusawki z czekoladą itd. Wiecie, biorąc pod uwagę zbawienne skutki czekolady.
Swoją drogą, produkują jeszcze ten czekodżem? Poproszę cały karton na urodziny. NA URODZINY.
Mam nieodparte wrażenie, że moja notka brzmi jak coś co wyszło “spod klawiatury” Agnieszki M. z mojej klasy… Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam ją i jej photobloga.
Udajac, że wcale nie chce mi się spać, realizuję “home schooling” w praktyce, bo przecież szkoła jest od tego, żeby się, kurwa, uczyć w domu.
I’m just kind of curious, with such good English, why you don’t write your blog in English to appeal to a greater audience?
LikeLike
Ten komentarz został usunięty przez autora.
LikeLike