Mam jakiś bliżej nieokreślony problem z okresami przejściowymi.
a) nie posiadam odpowiedniego obuwia na owy okres przejściowy; coś pomiędzy wypchanymi wełną kozakami a wszelkiej maści cichobiegami; co gorsza, lokalne sklepy nie oferują póki co nic interesującego w moim rozmiarze,
b) mam problem z określeniem potencjalnej temperatury za oknem i w rezultacie ubieram się zawsze za lekko lub za grubo; nie chodzę wiecznie przeziębiona w zasadzie tylko dzięki mojej Mamie, która to nadzwyczaj długo karmiła mnie piersią, dzięki Mamo ;))
Heh, śmieszy mnie to wymienianie „a, b“, szczególnie jeżeli ktoś stosuje to z bezpośredniej rozmowie, ze skupieniem i zawziętością wyrysowanym na twarzy, uderzając kolejno kciukiem, palcem wskazującym i palcem środkowym i palcem środkowym jednej ręki w otwartą dłoń drugiej ręki. Najbardziej bawi mnie to w wykonaniu mojej Koleżanki z Kursu Języka Niemieckiego, która podczas rozmowy trzyma swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej.
Niekoniecznie lubię oglądać ludzką twarz z takich odległości, wyjąwszy wszelkiego rodzaju sytuacje o zabarwieniu intymno-romantycznym. Nie chcę przyglądać się jej workom pod oczami, popękanym naczynkom i wągrom. Dobra, skreśl to ostatnie, żeby nie było, że się czepiam.