W 1952 roku John Cage skomponował kontrowersyjny utwór 4’33“. 4 minuty, trzydzieści trzy sekundy. Utwór ten jest przeznaczony na każdy instrument i dla dowolnej liczby muzyków. Przez tytułowe cztery i pół minuty muzyk siedzi bowiem nieruchomo, muzyką zaś są podniecone szepty z widowni, oczekujące aż coś się zacznie.
Na angielskim oglądaliśmy wczoraj film o dwóch kolesiach, co zdobyli Siula Grande i przy schodzeniu jeden odciął linę i ten drugi z ciężko złamaną nogą wpadł w jakąś dziurę i miał tak niesamowitą wolę przetrwania, że przez cztery czy pięć dni sam, walcząc z bólem i z samym sobą, wydostawał się z tych gór, skrajnie odwodniony i wyczerpany. Gdy pod sam koniec swojej wędrówki leżał na skałach, nie miał siły iść dalej i zaczynał już tracić nadzieję, w głowie miał piosenkę Boney M, brown girl in the ring, sha la la la, there’s a brown girl in the ring, sha la la la. Joe Simpson, bo tak się typek nazywał, nie chciał umrzeć w górach, sam, a tym bardziej nie przy Boney M i postanowił wziąć się w garść i próbować dalej się stamtąd wydostać. I przeżył. W związku z tym Graham zapytał jaka piosenka jest dla nas taka ulubiona, soundtrack to your life. Ja bym chyba powiedziała, że 4’33“.