Jaki dzień potrafi być długi przekonuję się nie w pracy, lecz w domu, kiedy wolny czas mi tak błogo i powoli płynie. W dwie godziny można przeczytać połowę niegrubej książki. Można też objechać rowerem całe miasto, zrobić obiad i sprawdzić pocztę, aby dowiedzieć się, że wykładowczyni ze swojej szanownej łaski odpisała na mejla, który to ja umieściłam w jej skrzynce odbiorczej jeszcze w ostatnich dniach czerwca. Miło, że niektórzy mają wakacje również od sprawdzania poczty. Ja bym chyba nie mogła.