Na pamiątkę tego bezprecedensowego wydarzenia zamieszczę fragment tekstu z artykułu “Siedem rzeczy, których nie wiedzieliście o USA. Fenomen country, miliardy Indian, megakościoły” Michała Mańkowskiego.
Przepisy regulujące zdobycie prawa jazdy są skonstruowane w taki sposób, by ułatwić życie przeciętnemu Smithowi. Nie ma tworzenia niepotrzebnych biurokratycznych barier, dlatego uzyskanie prawda jazdy jest nie tylko proste, ale przede wszystkim przyjazne.
Jeżeli ubiegamy się o prawo jazdy musimy zgłosić się do wydziału komunikacji, gdzie wypełniamy formularz i zdajemy egzamin teoretyczny. Po jego zaliczeniu i uiszczeniu kilkudolarowej opłaty otrzymujemy tzw. uczniowskie prawo jazdy. Nie trzeba latać po kilku urzędach i fotografach. Zdjęcie na miejscu robi nam pracownik wydziału. Nie ma także potrzeby kilkutygodniowego oczekiwania na dokument – wszystko jest robione od ręki.
Po otrzymaniu uczniowskiego prawa jazdy rozpoczynamy praktyczną naukę jazdy. Nie ma tam jednak żadnych obowiązkowych kursów ani szkoleń. Gdzie i kto cię nauczy prowadzić auto? To już nikogo nie interesuje – może to być ktoś z rodziny lub znajomy. Ważne by za każdym razem, gdy wsiadamy za kierownicę na fotelu pasażera siedział ktoś dorosły z prawem jazdy.
Po co najmniej trzydziestu dniach takiego szkolenia możemy podejść do właściwego egzaminu. Tutaj kolejne zaskoczenie, bo egzamin zdaje się swoim samochodem. Nie ma męczenia młodych kierowców na placyku, brak też karkołomnych manewrów pomiędzy samochodami. Krótka przejażdżka po okolicy, sprawdzenie podstawowych umiejętności i tyle. Już po zdaniu egzaminu dostaje się zaświadczenie uprawniające do kierowania samochodem, a właściwe prawo jazdy przychodzi pocztą w ciągu kilku dni.