Niedzielnym popołudniem milej jest jednak podróżować z góry na dół.
Najgorsze jednak jest to, że jest się skazanym na cudze opowieści. Co w autobusie czy tramwaju miejskim jest sympatyczną migawką z czyjegoś życia, tak w pociągu guzik z pętelką interesuje mnie czyjeś życie i studenckie szaleństwa.
Kto był na imprezie.
O której wychodzili.
Kto się upił.
Kto kogo oblał drinkiem.
A ja tak patrzę…
A on do mnie, że…
Dni Rawicza.