Dziś taka ładna data:)
Nie mogę się w tym tygodniu skoncentrować z oczywistych przyczyn. Jedną nogą jadę już do domu, już otwieram walizkę, już-już marznę na dworcu. Swoją drogą, ilekroć gdzieś podróżuję zawsze zastanawiam się, dlaczego na dworcu zawsze jest zimniej niż na zewnątrz i jeszcze nie doszłam do ciekawych wniosków.
Grudzień obfituje w różne sympatyczne spendy, bo oczywiście jest jedna wielka okazja do świętowania – WEIHNACHTEN. Wróciłam właśnie z zajęć, a tak się akurat złożyło, że na korytarzu instytutu odbywało się akurat takie spotkanie, nazwijmy je opłatkowe. Zgasili światło, ktoś przyniósł światełka, rozsypali chipsy i ciastka, włączyli muzykę (“Last Christmas I gave you my heart”) i polewali Glühwein. Postanowiliśmy nie próżnować i zapytaliśmy, czy się załapiemy. No pewnie! W ten sposób siedziałam sobie na zajęciach, które świątecznie trwały tylko godzinę, popijając Glühwein i jedząc pierniki z cynamonem.
Ech, co za życie! Dziś wieczorem się uśmiecham.