Środa wieczór, dworzec główny w Szczecinie. Cwaniaczki włóczą się peronami, zaczepiają przechodniów, w szczególności kobiety przymierzające się do targania walizki po stromych i nienowoczesnych względem ludzi starszych, słabszych lub niepełnosprawnych schodach. Oj, pani to chyba nie da rady z tą walizką!, rzecze taki jegomość i bezpardonowo towarzyszy ci po schodach jakoby asekurując. Niektórzy chcą pieniądze, niektórzy mają po prostu tylko coś do powiedzenia. Jakby mieli nieposkromioną potrzebę wybełkotania kilku słów.
Szczecin był, jest i zawsze będzie brzydki. I śmierdzi. Bardzo nie lubię Szczecina. Kocham za to Świnoujście.
Ukradłam sobie jeden dzień z normalnego życia i już przyjechaliśmy na święta. Jestem niezwykle zmęczona. Pierwszy dzień w Świno mnie męczy. To pewnie zmiana powietrza, brak ciśnienia, podróże ostatnich dni. W ciągu ostatnich czterech dni przejechałam pociągiem trasę z Halle do Stuttgartu i z powrotem, a potem z Halle do Świnoujścia przez Szczecin. 889 kilometrów. Dziś w Świnoujściu panuje normalny, leniwy czwartek. Na rynku byliśmy kupić czerwony beret. Ostatnio lubię berety. Ten jest w pięknym, intensywnym kolorze, 100% wełny, wyprodukowany w Czechach, kupiony u pani Rosjanki na ryneczku. No cud miód.
Nieczęsto zdarza się tak, że ludzie zwracają się do nas po niemiecku – w kawiarni dostajemy niemieckie menu, w pasmanterii pani na moje pytanie reaguje wyraźną ulgą i słowami typu “ojeju, a ja myślałam, że państwo to z Niemiec“.
A czemuż by to? Jak rzekła miła kelnerka z wypielęgnowanymi brwiami “bo tak cicho niewyraźnie dzień dobry”.
Wniosek: to nie morda, wygląd zewnętrzny, ubiór, akcent lub nieumiejętność wypowiedzenia skumulowanych spółgłosek – to natężenie głosu przy powitaniu.
Czytam tę notkę jadąc do Szczecina pociągiem relacji Kraków-Świnoujście :). Nadaje to temu doświadczeniu intensywności
LikeLike
Och to życzę wszelkiej pogodności – na święta w Szczecinie 🙂
LikeLiked by 1 person